Translate Language

piątek, 29 sierpnia 2014

Gorillaz wywiad - "Strategiczny Plan"

 Cześć :) dziś wywiad Gorillaz "Strategiczny Plan" :D

Murdoc: Podaj mi ogień, proszę.
Ale tutaj nie można palić.
Murdoc: Ja mogę. Popatrz (zapala papierosa).
Co robiliście przez ten cały czas od wydania debiutu??
Murdoc:Cóż, po powrocie z amerykańskiego tournee w 2002 roku staraliśmy się napisać jakieś piosenki, ale za bardzo nam to nie szło. Ostatni koncert zagraliśmy w lipcu 2002 roku w Portugalii, a później skoncentrowaliśmy się na filmie o Gorillaz.
2-D: W Ameryce dostaliśmy tak dużo ofert stworzenia filmu, że byłoby grzechem ich nie wykorzystać.
Murdoc: I w ten sposób wynajęliśmy wielki dom w Hollywood, wśród tych słynnych wzgórz. W rodku miejsca, gdzie kręci się cały przemysł filmowy. Ale okazało się, że jest tam mnóstwo rzeczy, które nas rozpraszały, jeśli wiesz, o czym mówię...
Russell: A do tego negocjacje w sprawie filmu trwały wieki.
Murdoc:To było takie nudne.
Russel: Wpadliśmy w wir prób, spotkań, zatwierdzania scenariuszy i tego typu rzeczy.
Noodle: Scenariusz nie został skończony. Ludzie, którzy go pisali myśleli, że tworzą ironiczny film na temat współczesnej popkultury. Wyglądało to w ten sposób, że czwórka głównych bohaterów zwanych Gorillaz wikła się w serię nieprawdopodobnych zdarzeń. Ale tak naprawdę nie za bardzo im to wychodziło. To znaczy autorom scenariusza.
Murdoc: Noodle, obudź nas, kiedy skończysz mówić.
Russel: Wydaje mi się, że chcieli stworzyć nowoczesną, animowaną wersję filmu zespołu Monkees "Head".
Murdoc: Poza tym osoba, która miała zagrać mnie, był wzięta z jakiegoś oddziału geriatrii. To było naprawdę poniżające. I do tego ten osobnik śmierdział. Wydaje mi się, że to mógł być nawet Robert Downey Senior! Dobijał już do 70.
Russel: A czy zerkałeś ostatnio do lusterka?
Murdoc: Słuchaj koleś! Wiem, że już nie jestem młodzieniaszkiem, ale nie wyglądam aż tak źle! A te zmarszczki na twarzy są od śmiechu.
Russel: Mam nadzieję, że mnie w tym momencie się nie porobią od tego, co ty wygadujesz. Nieważne. Wracając do filmu, to sytuacja nie wyglądała najlepiej. Nikt właściwie nie był skoncentrowany na produkcji. 2D nie potrafił odróżnić filmu od rzeczywistości. Murdoca wywalili z posiadłości Playboy'a, bo zwinął kilka popielniczek.
Postanowiliśmy w tej sytuacji, że zrobimy sobie przerwę i odpoczniemy od całego zamieszania
Noodle: To był prosta droga do samobójstwa. 
Murdoc: Zatem kiedy zorientowaliśmy, że lejemy pod wiatr, postanowiliśmy sobie zrobić przerwę. Ja wybrałem się od razu na południe Meksyku. Ale pojawiły się problemy z moimi finansami, że tak to ujmę, i zostałem oskarżony o... 
Russel: Używał fałszywych czeków w meksykańskich burdelach!
Murdoc: Tak, ale to było fantastyczne miejsce, fantastyczna obsługa. Tęsknie za spędzonymi tam dniami.
Russel: Złapali go, jak płacił dziewczynom fałszywymi czekami. W konsekwencji Murdoc znalazł
się w więzieniu.
Murdoc: Dobra, wystarczy już tego Russel! Aco ty porabiałeś? Wylądowałeś w piwnicy u Ike'a Turnera. Ike'a Turnera, rozumiesz? Trochę chyba cię pokręciło, nieprawda Russ?
Russel: Cóż, ten ktoś rzeczywiście wyglądał jak Ike Turner. Pracowałem nad solowym albumem, ale raczej wyglądało to w ten sposób, że to album pracował nade mną. To był dziwny okres. Kiedy przez długi czas pracujesz z grupą ludzi, a później w momencie zostajesz sam, to wywołuje to lekki szok. Wydaje mi się, że miałem lekkie załamanie nerwowe.
Straciłem jednego z moich najlepszych przyjaciół. Miał na imię Del i mieszkał we mnie. Był duszkiem. Każdy utwór, który pisałem, stawał się halucynacją. A później ta halucynacja starała się skomponować piosenkę i...
Murdoc: Może lepiej nie rozmawiajmy o tym, dobrze? Tak czy inaczej, po 18 miesiącach spędzonych w pierdlu w Tijuanie stwierdziłem, że mam dość i (przechodzi na hiszpański akcent) z lekką pomocą moich meksykańskich przyjaciół znalazłem się z powrotem w starej, dobrej Anglii. Na razie mam dosyć Ameryki Południowej. Więzienne żarcie jest wstrętne. Już nigdy w życiu nie tknę burrito.
2-D: I pewnie wciąż boisz się schylać po mydło, prawda?
Murdoc: Zamknij się gnojku! Kiedy wróciłem do Anglii, spotkałem się z Noodle, która wróciła właśnie z rodzinnej Japonii. Zaczęła już pracę nad nową płytą.
Noodle: Byłam w Japonii jakiś rok. Starałam się poznać moją przeszłość, która wciąż stanowi dla mnie tajemnicę. Wiesz, miałam amnezję i staram się dowiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło. I dlaczego na przykład potrafię płynnie mówić po angielsku.
Odnowiona powróciłam do Anglii i zaczęłam tworzyć podwaliny pod nowy album Gorillaz. Jednak w Kong Studios, gdzie mieszkamy i nagrywamy, przez długi czas nikogo nie było. Budynek stał pusty. To znaczy włamano się do niego, a w kątach leżały trupy.
Murdoc: Więc kiedy wróciliśmy, zajęło nam trochę czasu, żeby doprowadzić sprawy do porządku. Zrozum nas. Sześć czy siedem trupów leżących w kącie twojego pokoju może cię naprawdę rozkojarzyć.
2-D: Żartujesz!
Murdoc: Nieważne, w naszych studiach leżały gnijące zwłoki...
2-D: To tłumaczyłoby smród, jaki tam panuje.
A co ty 2-D porabiałeś podczas wakacji?
2-D: Siedziałem w Los Angeles. Pomieszkiwałem u Britt Eckland. Ale ona jest walnięta. Biega nago po mieszkaniu, robi mnóstwo hałasu w nocy. Nie mogłem zmrużyć oka! Postanowiłem wrócić do mieszkania ojca na wschodnim wybrzeżu Anglii.
Pracowałem tam trochę i to dało mi pewności siebie. Ćwiczyłem też swój głos. Nie chcę być kolejną marionetką Murdoca. To dyktator, nie mam zamiaru go więcej słuchać.
Murdoc: Co? Podaj mi tę popielniczkę! Natychmiast!
2-D: Oczywiście proszę pana. Oto ona.
Nagraliście większość muzyki w Kong Studios, które należą do was. Jak znaleźliście ten budynek?
Murdoc: Odkryłem go jeszcze w 1999 roku. Szukałem taniego lokum na studio w internecie. Znalazłem ten budynek, który leży w Essex. Dopiero po roku odkryliśmy prawdę o tym miejscu...
2-D: Okropne.
Murdoc: Pierwotnie w tym miejscu spotykali się druidzi. Wybrali je, ponieważ krzyżowały się tam prądy tajemnej, mrocznej mocy. Podczas zarazy w 1665 roku wykopano tam zbiorową mogiłę dla biednych ludzi, na której później powstał budynek.
2-D: Ubogich?
Murdoc: Tak, biedaków. Tam właśnie znajduje się nasze studio. A obok, co gorsza, mamy wysypisko śmieci i odpadów. Największe w całej Anglii. Kiedy robi się gorąco, smród jest po prostu nie do zniesienia!
Poprzednimi właścicielami byli członkowie gangu motocyklowego, którzy nazywali siebie "Wędrowcami", ale z niejasnych przyczyn postanowili osiąść właśnie w tym miejscu. Pewnej nocy ktoś podpalił budynek, gdy spali. Wszyscy zwęglili się do kości (śmiech)! Ale nikt nam o tym nie powiedział, gdy kupowaliśmy ten budynek.
Russel: To miejsce jest po prostu wypełnione złymi duchami i chorymi wibracjami!
Murdoc: Ale odmalowaliśmy je, powiesiliśmy kilka plakatów i wygląda naprawdę nieźle. I poza tym mamy podgrzewaną podłogę. Nie jest tak, źle. Prawda dzieciaki?
Reszta: Hmm...
Noodle: To miejsce jest naszym domem, naszym studiem i generalną kwaterą Gorillaz. Ludzie mogą nas zobaczyć i robić mnóstwo rzeczy. W każdym pomieszczeniu znajdują się kamery. Fani mogą pograć na naszych instrumentach i porozmawiać z innymi ludźmi.
Russel: Poza tym fani mogą nam przesyłać swoje nagrania, rysunki, animacje i filmy. 
2-D: Można także zajrzeć do naszych sypialni.
Murdoc: A po jaką cholerę ktoś miałby zaglądać do twojej sypialni? 
Russel: Wydaliśmy mnóstwo kasy na remont i rozbudowanie tego miejsca. Niestety, kiedy nas tam nie było, ktoś włamał się do środka i powypisywał sprayem niefajne rzeczy na Murdoca.
2-D: Na przykład "Murdoc to ku**s" albo...
Murdoc: Zamknij się półgłówku. Wciąż masz doła z powodu rozpadu Busted?
Russel: Poza tym nasz producent Dangermouse znalazł podziemne sale, które były nie używane przez lata. Trochę jest tam wstrętnie...
Murdoc: Suszy mnie. Nie ma tu gdzieś piwa, koleś?
Jak długo nagrywaliście nowy album?
Murdoc: Noodle rozpoczęła pracę nad nową płytą, gdy reszta była... niedostępna że tak to ujmę. Na szczęście dla niej zostawiłem ścisłe instrukcje dotyczące brzmienia nowej płyty. 
2-D: Ale na tej taśmie było tylko twoje fałszowanie!
Russel: Bez dwóch zdań to Noodle skomponowała ten album od początku do końca. Murdoc może się przechwalać, ale tak naprawdę to jest jej płyta.
Noodle: Rozpoczęłam nagrywać album na początku 2004 roku. Gdzieś w okolicach marca. Po prostu zaczęłam nagrywać jakieś szkice na moim czterośladzie. Kiedy stworzyłam już coś, co uznałam za brzmieniowy kierunkowskaz dla nowej płyty, rozpoczęłam ubarwianie tego melodiami, słowami i dźwiękami. Kompozycje zaczęły nabierać kształtu, piosenki pokazywały swoje prawdziwe oblicze.
Wciąż jednak brakowało im życia. Były na etapie "świetnych piosenek", ale wciąż czekała je długa droga do stacji "magiczne utwory".
Wtedy właśnie usłyszałam o DangerMouse. Jego płyta "Grey Album" zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Ściągnęłam ją z internetu i powaliła mnie. To pomieszanie piosenek The Beatles z utworami Jay'a-Z. To było z jednej strony bardzo twórcze, ale również dziecinne. Odważnie i nie mające szacunku dla tradycyjnego spojrzenia na muzykę. Coś, co w mojej opinii idealnie pasuje do Gorillaz. 
2-D: I co się później stało? 
Noodle: Cóż, zajęło mi trochę czasu przekonanie go, by zaczął pracować z nami...
Russel: W tamtym czasie DangerMouse relaksował się na jakiejś tropikalnej wyspie, wydając całą kasę zarobioną na "Grey Album".
Murdoc: Nie miał w ogóle ochoty ruszać się stamtąd do deszczowego, zapyziałego Essex, gdzie znajduje się nasze studio. Nie mam pojęcia dlaczego.
2-D: Ja również.
Murdoc: Ale na szczęście (po niemiecku) Gorillaz mają swoje metody, by przekonać cię do współpracy.
Russel: Cicho!
Noodle: Kiedy już DangerMouse pojawił się w studiu, prace nabrały tempa. Gdzieś w czerwcu 2004 roku rozpoczęliśmy ostateczny miks materiału. 
Murdoc: Polegało to głównie na grze w tenisa stołowego i słuchaniu starych płyt z muzyką electro.
Noodle: Sesja stała się bardzo intensywna. DangerMouse jest niesamowity. Działa instynktownie. Szuka w utworze duszy i wokół niej buduje wszystkie dźwięki. W ten sposób nagrywaliśmy naszą płytę.
Do studia zaczęli przybywać także inni artyści, których postanowiliśmy zaprosić do nagrań. Jednym z warunków było to, że musieli stawić się w Kong Studios osobiście.
Russel: Skończyło się to tak, że większość z nich nagrywała swoje partie przez telefony komórkowe.
Murdoc: Ja pojawiłem się w studiu osobiście! Fakt, że dopiero koło października... Ale 2D pojawił się jeszcze później!
2-D: Witam!
Russel: Noodle i DangerMouse zwołali wszystkich Gorillaz do studia. 2D dorzucił wokale, Murdoc coś tam dograł na basie. Generalnie jednak nie chcieli nam zaprezentować efektów naszej pracy. Właściwie to żaden z nas nie słyszał całej płyty.
Noodle: Kiedy mieliśmy już wszystko, co było nam potrzebne, przenieśliśmy się do studia Pierce Rooms w zachodnim Londynie. Tam właśnie dołożyliśmy ostatnie nagrywki i zrobiliśmy ostateczny miks.
Murdoc: Jestem strasznie znudzony. Może ktoś wyskoczy na krechę? (wychodzi)
Russel: Możesz się zamknąć?
Noodle: Tam też dokonaliśmy selekcji materiału. Część piosenek po prostu nie pasowała do koncepcji albumu i została odrzucona.
Russel: A w styczniu 2005 roku płyta została poddana produkcji w Nowym Yorku 
Murdoc: (Wraca już z powrotem) Efekt jest rewelacyjny. Wszystko brzmi w ten sposób, w jaki sobie to zaplanowałem. Dobrze, że Noodle mnie słuchała we wszystkim.
Jak bardzo ta płyta różni się od waszego debiutu? 
Russel: Głównie tym, że za tamten materiał odpowiedzialny był Murdoc. A teraz wszystkie piosenki napisała Noodle.
Murdoc: (wycierając sobie nos) Stary, przecież siedziałem w pierdlu. Nie miałem tam możliwości komponowania!
Russel: Jako dzieło sztuki "Demon Days" różni się zasadniczo od "Gorillaz". Płyta jest bardziej zwięzła i jednolita. Bo podczas nagrywania debiutu musieliśmy się jeszcze wiele uczyć. "Gorillaz" odniósł olbrzymi sukces, który miał także wpływ na nas. Zależało nam bardzo, by druga płyta różniła się od pierwszej. Nie chcieliśmy się powtarzać. Musieliśmy zmienić nasz cel. Statystycznie płyta jest cięższa, mroczniejsza i bardziej taneczna. Znajdziecie na niej hip-hop, rocka, funky i mnóstwo innych stylów, które nas inspirują. Poza tym wykorzystaliśmy całą masę dziwnych instrumentów, które idealnie współpracują z całym konceptem albumu.
Murdoc: Który swoją drogą jest dosyć dziwny.
Russel: Poprzednio staraliśmy się stworzyć coś nowego. Tym razem zależało nam bardziej na udowodnieniu, że to co stworzyliśmy ostatnio, ma ponadczasową wartość. Że Gorillaz mają swoje brzmienie i wrażliwość, a sukces pierwszej płyty nie był przypadkowy.
Murdoc: Przecież każdy debil może nagrać przebój. 2-D jest tego najlepszym przykładem.
Russel: Trzeba wykazać się prawdziwym talentem i duszą, by ciągnąć to dalej i odnosić sukcesy.
Murdoc: Muszę przyznać, że ja gdzieś zagubiłem te dwie rzeczy... 
Russel: Tak naprawdę zobaczymy jak jesteśmy dobrzy, przy siódmym albumie. To będzie prawdziwy test. Wiele wspaniałych zespołów rozpadło się za szybko. A prawdziwą sztuką jest rozpaść jeszcze szybciej i zejść się ponownie z nowymi siłami i pomysłami. Tej koncepcji poddana jest muzyka, która charakter mrocznego optymizmu. To takie pogańskie electro. Więcej w nim basu, ale mniej dubu. Postawiliśmy na hip-hop. Poza tym muzyka nie straciła swojego brytyjskiego charakteru. Trochę humanistycznych dźwięków i pastorskiej duszy. O ile w ogóle ma jakiś sens.
Murdoc: Nie za bardzo (pociąga nosem).
2-D: To tak, jakby ktoś wziął pierwszy album i go pokolorował.
Noodle: Dusza tej płyty odzwierciedla czasy w jakich żyjemy, miejsce w którym została nagrana i klimat, jaki panuje na świecie. W konsekwencji te kolory są cięższe, głębsze i ciemniejsze. Ale rytmy są czystsze, celniejsze i bezlitosne. Ta muzyka ma świadomość.
Russel: Będąc dzieciakiem zasłuchiwałem się w Public Enemy, którzy łączyli wartościowy i poważny przekaz z zabawą i rozrywką. Zaangażowane teksty Chucka D obok wygłupów Falvor Flava, który nosił na szyi zegarki wielkości płyt analogowych. 
2-D: Ja dorosłem słuchając Wire, Magazine i The Clash. Wspaniałe piosenki, świetne rytmy i celne teksty.
Murdoc: Przecież ty nigdy nie dorosłeś, przygłupie. Jesteś jak pięciolatek, który przypadkowo znalazł się w ciele anorektyczki o niebieskich włosach.
Noodle: Nagrywanie płyty to była niezła szkoła. Efekt jest dokumentem tej podróży, która była w pewnym sensie naszym celem.
Kto dokonał wyboru piosenki "Feel Good Inc." na pierwszego singla? 
Russel: Dokonali tego demokratycznie wszyscy Gorillaz. Głosowaliśmy. 
Murdoc: Tradycyjnie mój głos znaczył tyle, co dwa głosy 2-D. 
Noodle: Okazało się że dokonaliśmy dobrego wyboru. Piosenka być może nie reprezentuje w pełni zawartości "Demon Days", ale na pewno jest dobrym ambasadorem tej płyty.
2-D: Masz pojęcie, o czym ona mówi?
Murdoc: Ani trochę.
Na płycie pojawiło się pokaźne grono gości. Jak doszło do tego, że zostali zaproszeni do nagrania?
Noodle: Kilka osób zaprosiliśmy sami. Inne same się wprosiły. DangerMouse dodatkowo zaproponował nam swoich znajomych. To bardzo wartościujące, kiedy okazuje się, że ludzie, których szanujesz, są fanami twojego zespołu.
Murdoc: Na przykład Shaun Ryder z Happy Mondays to mój stary znajomy. Mamy wspólne zainteresowania.
2-D: Jakie na przykład?
Murdoc: Nie mogę o nich publicznie rozmawiać.
Czy wyruszycie tym razem w trasę koncertową?
Russel: Było by cudownie, gdybyśmy mogli pokazać na trasie to wszystko, co chcemy przekazać na płycie. Ale nie wiem czy to jest możliwe. Na pewno ta trasa będzie się różniła od poprzedniej.  
Murdoc: Tak! Gorillaz na trasie to jest to! Dopiero wtedy można powiedzieć, że jesteśmy prawdziwym zespołem. Hej, dziewczyny! Oczekujecie mnie w swoim mieście. A chłopaków zostawcie w domu!
Trasy są naprawdę ekscytujące. Ale musisz na siebie uważać. Po koncertach spotykamy wiele interesujących osób. Jednak zawsze znajdzie się jakiś wariat albo podglądacz.
Russel: Tak, wszyscy są podekscytowani, gdy w mieście pojawia się interesujący spektakl. Nawet jeśli jest to tylko występ kilkumetrowych animowanych postaci.
Murdoc: Widziałeś nasz występ na rozdaniu Brit Awards? To było coś.
Russel: Krążyły plotki, że graliśmy za specjalnym ekranem. Tym razem mamy zamiar przygotować coś naprawdę specjalnego. Opadną wam szczęki! Pracujemy nad specjalnymi technologiami.
Noodle: Ale zajmuje to mnóstwo czasu i jest trudne do zrealizowania.
2-D: Zwłaszcza, kiedy musisz jednocześnie grać na instrumencie i śpiewać.
Murdoc: Byłoby wspaniale znów wyruszyć w trasę. Muszę dodać, że Russell to najlepszy perkusista na świecie.
Noodle: Tak, to prawda. To najpewniej najlepszy bębniarz w historii tego instrumentu!
Russel: Dzięki.
Czy kiedykolwiek myśleliście, że wasza pierwsza płyta odniesie taki sukces?
Murdoc: Oczywiście! Gdyby płyta się nie sprzedała i nie zrobiła ze mnie światowej gwiazdy, byłbym lekko wkurzony. Tak czy inaczej nagrywanie płyty i wydawanie jej jest podobne do stawiania pieniędzy na konia, który na pewno nie wygra wyścigu. Nie bralibyśmy się za to, gdybyśmy nie wiedzieli, że osiągniemy sukces. 
Russel: Wiesz Murdoc, niektórzy nagrywają płyty, ponieważ po prostu kochają muzykę. I to, czy ona się sprzeda, czy też nie nie gra żadnej roli.
Murdoc: Naprawdę? Trochę to dla mnie bez sensu...
Noodle: Od pierwszego momentu, kiedy nasza czwórka zaczęła ze sobą grać, wiedzieliśmy, że tworzymy coś wyjątkowego. Specjalnego. I w żadnym wypadku moje słowa nie są nadużyciem.
Byliśmy tak podekscytowani naszą pierwszą próbą, jak publiczność na naszych koncertach. To był ekskluzywny, prywatny występ, który jak najszybciej chcieliśmy zaprezentować ludziom.
A wiecie dlaczego wasza płyta odniosła taki sukces?
Murdoc: Odpowiedź jest prosta. Moja niesamowita gra na basie, nieprawdopodobny talent i umiejętności kompozytorskie oraz oryginalny wygląd. Muszę dodać jeszcze do tego moją umowę z szatanem. Belzebubem we własnej osobie. Faust to imię, które otrzymałem na chrzcinach.
Poza tym konkurencja był beznadziejna! Byli naprawdę poniżej krytyki. A my mieliśmy strategiczny plan. Muzyka, wygląd, teledyski i okładki płyt i singli. Wszystko było fantastyczne!
Noodle: Większość osób chce być w zespole i w ten sposób trafić na karty historii muzyki. My się temu przeciwstawiamy. Chcemy iść do przodu. Reszcie zależy tylko na byciu w zespole. Kropka.
Russel: Wydaje mi się, że stworzyliśmy własny styl z kombinacji, która podoba się ludziom. Lubią naszą muzykę, bo jest po prostu dobra.
2-D: Nikt tego wcześniej nie dokonał. Poza tym jestem rewelacyjnym wokalistą.
Kiedy po raz pierwszy do was dotarło, że jesteście gwiazdami?
Murdoc: Była taka akcja, którą doskonale pamiętam. Byłem na przyjęciu u Jacka Nicholsona, na którym były same gwiazdy. I postanowiłem zrobić mój stary numer z hot dogiem. Wziąłem bułkę i włożyłem do niej parówę i obficie polałem ketchupem i musztardą. I stoję tak przy stoliku. Za chwilę podeszła do mnie Alanis Morissete i wzięła go do ręki. Stara się go podnieść z talerza, ale jej kompletnie nie wychodzi. Więc krzyczę do niej " Tak Alanis, mocniej. Musisz mocniej ciągnąć! Chwyć go porządnie!". Robiłem ten numer kilkaset razy. I zawsze po takiej akcji wywalano mnie z przyjęcia i dostawałem jeszcze nieźle po ryju. A tutaj niespodzianka! Wszyscy zamilkli i po chwili zaczęli się śmiać. Nawet Alanis się uśmiechnęła! Czujesz? Dotarło do niej, że złapałem ją na ten stary chwyt. A do mnie dotarło, że jestem prawdziwą gwiazdą!
2-D: I co? Zjadła tego hot doga?
Murdoc: (po chwili milczenia) W pewnym sensie...
W tym momencie Murdockowi zadzwonił telefon komórkowy. Dzwonkiem było "Smoke On The Water" Deep Purple. Głos w słuchawce, o hiszpańskim akcencie, krzyczał do Murdocka. Wyraźnie chodziło o pieniądze...  
Murdoc: Ach, to ty! Słuchaj Pedro, ty dupku. Teraz mam wywiad i nie mam czasu z tobą rozmawiać.
Russel: Kto to był?
Murdoc: Pomyłka. Idziemy do knajpy? Kto ostatni, ten stawia!



2D: I co? Zjadła tego hot doga?
Murdoc: (po chwili milczenia) W pewnym sensie...
W tym momencie Murdockowi zadzwonił telefon komórkowy. Dzwonkiem było "Smoke On The Water" Deep Purple. Głos w słuchawce, o hiszpańskim akcencie, krzyczał do Murdocka. Wyraźnie chodziło o pieniądze...
Murdoc: Ach, to ty! Słuchaj Pedro, ty dupku. Teraz mam wywiad i nie mam czasu z tobą rozmawiać.
Russell: Kto to był?
Murdoc: Pomyłka. Idziemy do knajpy? Kto ostatni, ten stawia!

(Na podstawie materiałów promocyjnych wytwórni EMI)


Czytaj więcej na http://muzyka.interia.pl/wywiady/wywiad/news/strategiczny-plan,845833,3650,9?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
2D: I co? Zjadła tego hot doga?
Murdoc: (po chwili milczenia) W pewnym sensie...
W tym momencie Murdockowi zadzwonił telefon komórkowy. Dzwonkiem było "Smoke On The Water" Deep Purple. Głos w słuchawce, o hiszpańskim akcencie, krzyczał do Murdocka. Wyraźnie chodziło o pieniądze...
Murdoc: Ach, to ty! Słuchaj Pedro, ty dupku. Teraz mam wywiad i nie mam czasu z tobą rozmawiać.
Russell: Kto to był?
Murdoc: Pomyłka. Idziemy do knajpy? Kto ostatni, ten stawia!

(Na podstawie materiałów promocyjnych wytwórni EMI)


Czytaj więcej na http://muzyka.interia.pl/wywiady/wywiad/news/strategiczny-plan,845833,3650,9?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
Raczej już dzisiaj mnie nie będzie na blogu. Napracowałam się bardzo przy tym bo nie dało się skopiować wywiadu na bloga i musiałam wszystko przepisywać. :/ ale już macie ;) Dobra to do jutra :+)

środa, 27 sierpnia 2014

Co z dalszą działalnością Gorillaz?

No właśnie... Jak pewnie wiecie Gorillaz od 2012 roku jakby zawiesiła swoją działalność ze względu na kłótnie Jamiego Hewletta (rysownika) i Damona Albarna (wokalisty, lidera). Co dalej? Czy to koniec z Gorillaz?

 Wiadomość z 8 grudnia 2010r:

Damon Albarn rozważa rozwiązanie grupy Gorillaz po zakończeniu obecnej światowej trasy koncertowej.

W 2011 roku brytyjski rockman odwiedził ze swoją animowaną formacją Azję, Europę, Australię i Amerykę Północną oraz wystąpił na brytyjskim festiwalu Glastonbury oraz kalifornijskiej Coachelli, promując nowy album "Escape To Plastic Beach".

Wielka trasa Gorillaz zakończyła się w Nowej Zelandii, a wokalista Blur przyznaje, że po jej zakończeniu zastanowi się nad przyszłością obu zespołów.


- Nasza trasa okazała się zaskakującym sukcesem, ale wierzę, że kiedy coś osiągamy, dobrze jest zatrzymać się i zastanowić. W styczniu po zakończeniu trasy zobaczymy, co będzie dalej. Myślę, że nie mógłbym dłużej koncertować na taką skalę i w takim tempie. - mówi Damon.


Następna była wiadomość od Murdoc'a:


Dnia 5 października 2011r Murdoc, animowana postać z fikcyjnego zespołu Gorillaz, zasugerował, że wkrótce grupa może zakończyć działalność. - Gorillaz mają 10 lat - możemy przeczytać na profilu Twitter Murdoca. - Wiecie co to oznacza? Zbliża się koniec. Dzisiaj na brzegu mojej wyspy znalazłem coś specjalnego. Małą trąbkę-zabawkę, która posłuży do ogłoszenia wielkich zmian.


Następnie 11 kwietnia 2012r. w mediach znowu zaczeło się robić głośno z powodu słów Damon'a...


- Istnieje małe prawdopodobieństwo, aby grupa Gorillaz kontynuowała działalność - przyznał wokalista Damon Albarn.


W rozmowie z "The Guardian" Albarn zdradził, że podczas nagrywania ostatniej płyty "The Fall" popadł w konflikt z naczelnym grafikiem Gorillaz, Jamie'm Hewlettem. Nieporozumienia i starcia są powodem decyzji o zakończeniu działalności Gorillaz.


- Wstyd o tym mówić, ale podczas tworzenia ostatniego albumu zdaliśmy sobie sprawę, że nasze wizje się rozmijają - powiedział Albarn.


Zapytany, czy zakończył znajomość z Hewlettem, odpowiedział:


- To brzmi trochę dziecinnie, prawda? Ale co zrobić, nawet takie dziecinne zachowania się przytrafiają. Wstyd mi.

Albarn dodał, że na dalsze nagrania Gorillaz raczej nie ma szans, chyba że konflikt między nim a Hewlettem zostanie rozwiązany.


Jednak już 25 kwietnia tego samego roku w kolejnym wywiadzie jego słowa wprowadzały na zupełnie inny tor... teraz Damon temu zaprzecza. Czy możemy odetchnąć z ulgą? Damon Albarn zaprzeczył, że zakończył swoją pracę z Blur i Gorillaz.

Artysta niedawno stwierdził, że jest „mało prawdopodobne”, aby powstało więcej nowego materiału z Gorillaz i Blur, a koncert w Hyde Park może być końcowym show zespołu Blur i Gorillaz. Więc co się zmieniło.?


W wypowiedzi dla Metro Damon Albarn temu zaprzeczył i powiedział, że on i jego koledzy z zespołu nie rozmawiali o zakończeniu przygody pod szyldem Blur. Zapytany czy Gorillaz został zakończony jako projekt, Damon Albarn również zaprzeczył, dodając, że kiedy on i Jamie Hewlett pogodzą po ich ostatnim rozłamie, to nagrają kolejny album.

- Kiedy wypracujemy kompromis pomiędzy naszymi różnicami, to jestem pewny że wspólnie znowu coś nagramy. Przeszliśmy razem zbyt dużo, żeby nie można było pokonać dzielących nas obecnie przeszkód. Po prostu nasze drogi się rozeszły, jak to jest czasem między kolegami. Nie jestem jedyną osobą która rozstaje się z przyjaciółmi, by następnie zejść się ponownie – każdy to robi.

A co ostatnio przeczytałam? Wypowiedź Damona z 8 SIERPNIA 2014 roku czyli naprawdę świerze newsy!!!!

Teraz zajmuję się musicalem, a potem mogę zrobić kolejną płytę Gorillaz (AAAA!!!!!!) – powiedział Damon Albarn w rozmowie z "NME". – A potem może zajmę się kolejnym solowym albumem. Mam mnóstwo piosenek, ale nie wiem, czy je wykorzystam. Wspomniany musical ma być projektem dla całej rodziny. – Trochę dziwnie się czuję mówiąc, że pisze musical, ale taka właśnie jest prawda – wyjaśniał wcześniej Anglik. – Zawsze chciałem zrobić coś takiego, bo dobre musicale są naprawdę wspaniałe. Początkowo miała to być eksperymentalna opera, ale z biegiem czasu okazało się, że jest to coraz bardziej popowa muzyka dla całej rodziny.

A więc to koniec? Premiera musicalu ma być w 2015 r. czyli jakieś pół roku + nagrywanie drugie pół roku to, hmmm rok :/ dobra ale jak narazie to świetne wieści że w ogóle jest coś o Gorillaz! A teraz trzeba być tylko cierpliwym :)
Obyś nie zmienił decyzji Damon!

Wywiad Gorillaz dla Austrian Youth Magazine

A jednak dziś jeszcze piszę bo jutro mnie nie będzie na blogu :). Przez pewien czas będę dawać dużo wywiadów, teraz wstawię wywiad Gorillaz dla Austrian Youth Magazine

Q: (kierując pytanie do Murdoc'a) Dlaczego nie lubisz 2D?

Murdoc: Czego nie lubię? 2D tak przedawkował się na środkach przeciwbólowych i lekach zmniejszających że rzeczywiście można usłyszeć szum, jeśli przybliżysz się do jego ucha. Jego bezmyślnie bełkotanie na temat kolejnego bezmyślnego nieudacznika z jego drzewa rodowego, pomyliłaś z jakąś zapomnianą grudką gówna z jego mroczną podświadomością, rozumiesz mnie? Nie tylko nie ma on ciała jako domu ale i nawet światła.Chłopak jest dość głupi, nie jest niczym innym jak pionkiem w moim planie.

Q: Jeśli Noodle będzie starsza o dziesięć lat, zostanie twoją dziewczyną?

Murdoc: Metafizyka nie jest w jakikolwiek sposób użyteczna, ja tylko odpowiadam na pytania z każdej empirycznej wartości. Ha! Trzymaj się w rurze i wal to! Czy to dźwięk szelestu kartek słownika słyszę?

Q: Możemy iść na randkę?

Murdoc: Prawem miłości, chcesz iść na pizze czy po prostu przejdziemy do obudzenia w sobie bestii z dwoma plecami?

Q: (kierowane do 2-D) Dlaczego nie sprzeciwiasz się gdy Murdoc cię bije? Bądź mężczyzną!

2-D: Kiedy byłem dzieckiem, moja mama powiedziała mi, że jeśli ktoś zaczepi mnie na podwórku to żeby uderzył go w nos. Więc gdy Bonnet Chelsea zaczął popychać mnie dookoła, kiedy graliśmy brytyjskie buldogi, uderzyłem go a on po prostu uderzył mnie z powrotem i to naprawdę cholernie boli. Jako człowiek nie mam nic wspólnego z walką. Bycie bardziej męskim miesza się z byciem debilem czy tak jakoś.

Murdoc: Masz szczęście, że możesz bełkotać i składasz słowa. Ty, mój syn, powinieneś być międzynarodowym ambasadorem Mencaps.

2-D: Chciałbym!

Q: Jesteś bardzo miłym facetem. Jak się czujesz będąc kobieciarzem?

2-D: Dziękuje. Nie czuję jakbym był kobietą, która wykorzystuje ludzi i traktuje jak szmaty. Co to jest jedną z ich ulubionych rzeczy, tak?

Q: Możemy iść na randkę?

2-D: Err... Nie możesz po prostu o to zapytać Murdoc'a? Jesteś brudna!

Murdoc: Brudny, Ja nie mam nic przeciwko, ale niesmaku nie mogę znieść!

Q: (skierowane do Russela) Podoba mi się twój tatuaż. Co chcesz tym powiedzieć światu?

Russel: Cóż, chcę powiedzieć światu, że lubię kaczki.

Q: Bez ciebie Gorillaz nie może przetrwać. Więc, dlaczego akceptujesz szalonego Murdoc jako lidera zespołu?

Russel: Tylko dlatego, że chłopak myśli, że jest Keith Richards, nie sądzę, że znajdziesz na sobie T-shirt z napisem "Kim jest Russel Hobbs", kapujesz? Murdoc, 2-D, Noodle i ja nie zawsze patrzymy oko w oko, ale robimy razem słodką muzykę i nie mówię o szaleństwie.

Q: Kocham się czuć solidne bezpieczna. Pójdziesz na randkę?

Russel: Dziewczyna, Jezus! Zwolnijmy, co. Sponsorujesz kudły-Thona, czy coś?

Murdoc: Dam ci pięćdziesiąt pensów jak pójdziesz ale chcę udowodnić, że można to zrobić z każdym, że mówisz i masz.

Q: (kierując pytanie do Noodle) Co taka twarda dziewczyna robi w tym zespole?

Noodle: Gram na gitarze.

Russel: Mówi, że gra na gitarze. (Russel prawdopodobnie tłumaczy tutaj słowa Noodle)

Q: Podoba mi się twój kapelusz. Mogę go gdzieś kupić?

Noodle: No to jest mój kapelusz i nie jest na sprzedaż.

Russel: Myślę, że to jej własny projekt więc trudno będzie go znaleźć.

Q: Murdoc, Russell, 2D. Kogo lubisz najbardziej?

Noodle: Kocham wszystkich moich kolegów z Gorillaz. Russel i 2-D są jak moi starsi bracia a Murdoc jest bardzo niegrzeczny.

Russel: Ona kocha nas wszystkich i wszyscy ją kochamy.

Q: Jak się czujesz będąc moim idolem?

Noodle: Jestem bardzo zaszczycona.

Murdoc: Nie będziesz chciała się z nią umówić na randkę bo musi być dziesięć lat starsza byś miała ochotę na nią?!
   


                                                                                   A może jeszcze jeden wywiad?

Pocztówka od Murdoca

Witam ponownie :) wolę zrobić parę postów w jeden dzień a potem być trochę nieaktywna :D Dziś pokażę Wam wywiad ,,Pocztówka od Murdoca"

"Gdy skończyliśmy grać koncerty po płycie 'Demon Days', gdy tego ostatniego wieczoru za Gorillaz zamknęły się drzwi, miałem dość. Widok i zapach zespołu wzbudzał we mnie mdłości. Pragnąłem długiego 'Straconego weekendu' – jak w tym filmie. I jakimś cudem udało mi się przeciągnąć ten weekend do trzech lat. To niesamowite, ile frajdy można sobie sprawić za pomocą karty kredytowej Couttsa i wielkiej butelki absyntu…" – wspomina dzisiaj Murdoc, lider najbardziej wirtualnej grupy świata, Gorillaz. 
Nie było ich pięć lat – swój ostatni album wydali w 2005 roku. Początkiem marca jednak wrócili i od razu narobili wokół siebie sporo szumu. W pierwszym klipie, promującym ich nowy krążek "Plastic Beach" pojawił się gościnnie gwiazdor kina akcji Bruce Willis, a teledysk w ciągu doby obejrzało blisko milion internautów. Na samej płycie zaroiło się od muzycznych gwiazd: Lou Reed, The Clash, Mos Def, Snoop Dogg… Jak widać, moda na ten jakże popularny na początku XXI wieku zespół wcale nie minęła, a Gorillaz mają się nie gorzej, niż w czasie swojej największej świetności, czyli po wydaniu debiutanckiego krążka, na którym znalazły się ich największe hity: "Clint Eastwood", "Rock The House" oraz "19/2000".

Murdoc pytany, czy jest zadowolony z najnowszej płyty, odpowiada wprost:      "Oczywiście. Podobnie jak świat, nieustannie się rozwijam. Balansuję na linie ewolucji podtrzymywany na duchu przez rum i inne specyfiki, osładzając sobie drogę ku przedwczesnej śmierci i próbując czerpać jak najwięcej radości ze słonecznych chwil, tak jak każdy z nas. Ale pragnę, by kamień nagrobny był ciekawy. Nazywam tę płytę trzecią tablicą tryptyku Gorillaz. 'Plastic Beach' to moja trzecia, najwspanialsza tablica…".   "Powiem ci, czym jest "Plastic Beach" – ciągnie Murdoc. "To czterowymiarowa pocztówka. Pocztówka znad krawędzi? Być może.. Ale to pocztówka, która ożywa. Fotografia w technikolorze… przedstawiająca odmienną krainę… Uchwyciłem barwy, filozofie i artystyczne ekspresje z całego świata, po czym zawarłem je w jednym plastikowym Polaroidzie nazywanym płytą. Kapitalna sprawa. Mówiąc jednak mniej abstrakcyjnie: kanały komunikacyjne są coraz krótsze i szybsze. Przy odpowiedniej wizji można stworzyć wspólnie niesamowite rzeczy. Mamy teraz Skype'a, sieci cyfrowe, e-mail, platformy wymiany plików, ultraszybki transport… Można zebrać różne grupy ludzi w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Skoro używamy tych narzędzi, czemu nie wykorzystać ich po to, aby zebrać wszystkich zdolnych i światłych, i stworzyć coś pozytywnego? Coś naprawdę fajnego! I niech będzie w tym trochę muzyki!"
Zaczynamy właściwe odpytywanie Murdoca. Po kolei. Co robił przez te wszystkie lata, jak trafił na Plastikową Plażę i wreszcie – jak udało mu się ściągnąć do siebie tyle muzycznych sław? Murdoc: Co do gwiazd, użyłem różnych metod. Dzwoniłem do nich i składałem propozycję. Trzeba pamiętać, że Gorillaz to już instytucja, niektórym wystarczy usłyszeć nazwę zespołu i się zgadzają. Dla wielu współpraca z Gorillaz jest jak bilet do Disneylandu. Krótkie wakacje, podczas których mają okazję odwiedzić ten surrealistyczny, upiorny lunapark żeglujący po świecie ze mną, Murdokiem Niccalsem, u steru… Niewielu odrzuca takie zaproszenie.
Gdy Gorillaz się rozeszli, udałem się w imprezową podróż dookoła świata: działałem wszystkim na nerwy i rozlewałem drinki, gdzie tylko się dało… Ale potem skończyła mi się forsa.
Dużo wydałem na stworzenie "Demon Days", wiele zainwestowałem w inne przedsięwzięcia: głupie telefonie komórkowe i piramidy obiecujące błyskawiczne bogactwo. Kupiłem mnóstwo piramid w egipskiej Gizie, ale okazało się, że sprzedawca - Bernie Madoff – jest oszustem, a transakcje nie były warte pergaminu, na którym zostały spisane…
      Byłem spłukany. Musiałem znaleźć nowe źródło pieniędzy. Próbowałem szczęścia w różnych zawodach. Między innymi w amatorskim handlu bronią. Co za frajda! W antykwariacie kupiłem książkę Marka Thomasa "As Used On The Famous Nelson Mandela". Świetna. Opisuje, jak łatwo sprzedawać różne typy broni na świecie: wystarczy skupić stare wyposażenie, kiedy dane państwo modernizuje armię, a potem towar przemalować, spisać i sprzedać z zyskiem zainteresowanym.
Póki papiery są w porządku, wszystko gra, prawda? W każdym razie tak postępują rządy państw. Brytyjski przemysł zbrojeniowy jest drugi na świecie pod względem wielkości. Sprzedajemy broń komu popadnie. Tak jest wszędzie. Kiedy tylko jakieś duże państwo sprawi sobie nowe wyposażenie, wystawia stare na sprzedaż na pchlim targu. A ja pracowałem jako handlarz niezależny.
      Wiedziałem, że mój towar to same buble. Wszystko było zepsute. Wiedziałem, że nigdy nie zadziała, ale chciałem szybko się dorobić. Uważam, że działałem na rzecz pokoju na świecie sprzedając niesprawną broń. A przy okazji zarobiłem kilka groszy.
Niestety, to wszystko obróciło się przeciwko mnie. Napotkałem kilku… "niezadowolonych klientów". Najgorsza była podziemna siatka piratów zwanych "Czarnymi chmurami". Próbują mnie dorwać od czasu ich niespodziewanego zjawienia się na planie teledysku "El Manana". To oni siedzieli w tamtych helikopterach i zestrzelili całą wyspę…
Nieco ich uspokoiłem obietnicami taniej broni, ale potem, gdy opchnąłem im szajs, nasze relacje dramatycznie się pogorszyły…
(Murdoc zastanawia się)      Ale tak – interesy z Berniem Madoffem to był błąd. Pomyślałem, że przy tak chaotycznych fluktuacjach ekonomicznych nie ma nic bezpieczniejszego niż lokata w piramidach. A jednak. Choć nadal lubię myśleć, że pozostawiłem na zawsze kawałek serca w egipskim grobowcu. Obok Tutenchamona.
Miałeś więc dwa priorytety - uciec przed pewnymi osobnikami i znaleźć miejsce na nowe studio nagraniowe. Murdoc: Tak, potrzebowałem izolacji. Prawdziwej kryjówki. Miejsca, w którym nawet Google mnie nie znajdzie. Ciągnie się za mną zniszczenie i pożoga, zrobiłem niezły bałagan. Jak wspominałem śledziły mnie Czarne Chmury. Wkurzyli się o tę badziewną i bezużyteczną broń, którą im opyliłem. Ani jedna sztuka nie działała. Widocznie jednak znaleźli sobie innego dostawcę, bo zanim się obejrzałem, oni mnie dogonili. Wszędzie latały pociski. Strzelaniny za oknem, gaz musztardowy w pokoju, przeglądana poczta. Musiałem się zmyć.
Potrzebowałem jakiegoś niesamowitego miejsca. Wyciągnąłem więc z magazynu jeden ze starych helikopterów z teledysku do "Feel Good Inc." i go odpaliłem. GNNNNGNNNNGGGG!!! Przemierzałem cały świat, mknąc w przestworzach wzdłuż i wszerz. Arktyczne tundry, amazońskie dżungle, tylne oparcie kanapy... Studiowałem mapy, penetrowałem sekretne kryjówki i wreszcie – udało się! Wiedziałem, że to strzał w dziesiątkę. Idealny plastikowy pałac. "Point Nemo" – Ziemia Niczyja! Miejsce najbardziej oddalone od lądu na całej planecie. Nikomu nie wpadnie do głowy, by mnie tam szukać. Można hałasować, ile wlezie.
To był po prostu ogromny kawał gnijącego plastiku na kompletnym odludziu. Co zabawne, z daleka, przez lornetkę wyglądał sielankowo - istny dryfujący raj! Ale z bliska okazywało się, że to wysypisko śmieci: sadza, odpady, gruz, zardzewiałe rury i porzucone kawałki plastiku.  Mnie to jednak nie przeszkadzało. Pomalowałem całość na jaskrawy róż i się tam rozgościłem. Moja własna plastikowa plaża… Ta da!
Znów byłem w domu. Gdziekolwiek jestem robię mnóstwo hałasu, a poza tym potrzebowałem miejsca, do którego mogę sprosić dziewczyny i znajomych na porządny, ostry melanż.  Podkręć głośność do 2000!
Najpierw zbudowałem sobie willę playboya w stylu tej z "Thunderbirds" na samym czubku mojej Plastikowej Plaży. Monstrualnie wielkie, strzeliste domostwo. Mieści się w nim wszystko, od nowego centrum dowodzenia po nowoczesne studio nagraniowe. Od pełnych przepychu buduarów przez piwniczne sale ze szklaną podłogą i tajne pomieszczenia, aż po latarnie morskie. Przy nim studio Petera Gabriela Real World wygląda… naprawdę fatalnie! Plastikowa Plaża jest fantastische!
Ale sami wiecie. Ci ludzie, którzy mnie ścigali, nie rozpłynęli się w powietrzu. Wytropili mnie na Plastic Beach. Ciągle mnie ostrzeliwują. Ostatnio jeden z nich zrobił dziurę w mojej wyspie. W ten sposób wyciekł nasz singel "Stylo". Wypłynął z mojej wyspy z winy obleśnych rosyjskich piratów. Już ja im odpłacę. Bez obaw, jestem świetny w te klocki!
Kiedy zacząłeś nagrywać demo nowej płyty? Zaraz po tym jak tylko urządziłeś na Plastic Beach swoje studio? Murdoc: Nie, nie do końca. Kiedy tu przyjechałem, najpierw wędrowałem po wyspie, kopiąc tu i ówdzie w śmieci. Bawiłem się w echo i dziwowałem ogromem wszechświata. Wspaniale tam widać gwiazdy – coś niesamowitego. Tak czy inaczej, na początku nie potrzebowałem studia. Zacząłem do dłubania w programie Logic. Tylko ja, mój bas i skrzynka rumu – siedziałem na plaży i brzdąkałem do soczystych dubowych rytmów nagrywając to wszystko na laptopie.
Szczęśliwe dni! Żadnych oczekiwań, tylko boskie dźwięki spływające z gryfu. Niestety potem niektóre partie zaczęły się układać w coś sensownego. Po kilku tygodniach, czy miesiącach, z muzyki zaczęły wyłaniać się melodie i pojawiły się piosenki domagające się… oszlifowania i wyrazistości. Łaa łaa! Jak zbłąkane dzieci, dzikie i nieujarzmione, mające duży potencjał i zasrane pieluchy. Potem krok po kroczku zbudowałem na wyspie ten zajebiście nowoczesny pałac nagraniowy, aby dogodzić moim piosenkom i mieć zgrabną miejscówkę do nagrywania gości. Żeby podgorillazować odlotowe numery i stworzyć tego monstrualnego, smętnego Behemota, który dziś trafił do was w formie CD.
Ale kocham urok tych wczesnych szkiców. Gapiłem się w rozległe, rozwarte otchłanie nocnego wszechświata, w zakurzone niebo, a ze mnie i mojej mikroskopijnej duszy emanowała subtelna melodia. Mmmm… Gdy jesteś w takim stanie, wszystko wydaje się odrębne i właściwe.
(Ciepły uśmiech na twarzy Murdoca zamienia się w ponury grymas) I kiedy musisz wrócić do rzeczywistości marketingowej, zapędzić te delikatne pieśni pochwalne do boksów i kazać im ścigać się jak kundlom z wypocinami jakiegoś hiphopowego [sic!] ciołka z vocoderem, czujesz się, jakby spadł ci na głowę betonowy młot. Promocja! Z czym my się ścigamy? Z inną żałosną wytwórnią ładującą forsę w odpicowanego, sztucznego lalusia, żeby przemocą zmusić publikę do ślepego posłuszeństwa…
Chodzi mi o to, że w dzisiejszych czasach  ważniejsze są ładne, lśniące włosy od przyzwoitego kawałka! To mnie doprowadza do szału!
(Odgłosy z tła – dźwięk wywracanych krzeseł i stolików, demolka pomieszczenia)
Skąd pomył, by reaktywować Gorillaz w pełnym składzie? Murdoc: Wiesz, Gorillaz to moja kapela. Nie muszę jej "reaktywować". Gorillaz to ja. Tak jak La Roux to właściwie ta laska z rudą czupryną a la Tintin.  Pomyślałem, że nadszedł czas wypuścić kolejny "krążek długogrający". Widzisz, kiedy Gorillaz aktywnie działa wszystko jest w najlepszym porządeczku. Jestem niezniszczalny. Mam wszystko, czego potrzebuję. Mogę spłacić wierzycieli, kręcić stylowe teledyski i wozić się po świecie jak król, a przy tym przez cały czas grać na moim wypasionym czarnym basie do fantastycznej muzy. Wtedy wszystkie moje wariactwa mają uzasadnienie. Wszyscy składają moją arogancję na karb robienia wokół siebie artystycznego szumu. Ludzie mi za to płacą!
Do tego wszystkiego jako Gorillaz mogę zapraszać do współpracy niesamowitych gości. Prawdziwe legendy! Mos Def… Bobby Womack… Dennis Hopper.. Snoop Dogg…. Ike… Każdy z nich dorzucił do garnka z napisem Gorillaz szczyptę swojej unikalności, dzięki czemu razem tworzymy wielką, zwariowaną rodzinkę, którą znacie i lubicie. Tak więc krok po kroku, kawałek po kawałku lepiłem płytę Plastic Beach. Kiedy miałem już solidne fundamenty i wiedziałem, jaki obrać kurs brzmieniowy, pomyślałem: czas zaprosić na pokład paru artystów estradowych. Czas pokolorować ten obrazek.
Zanim zaczniemy rozmawiać o utworach, które trafiły na płytę, musimy pogadać o pozostałych członkach Gorillaz i reaktywacji zespołu. Może zaczniemy od Noodle? W końcu po teledysku El Manana uznano ją za zaginioną… Murdoc: Tak.. tak. Nie mogłem jej znaleźć. Nadal nie mam pewności, gdzie jest. W każdym razie - w tej chwili.
Gdzieś w maju 2007 roku pomyślałem, że czas zrobić z Gorillaz coś nowego. Miałem puste kieszenie i zapalenie wątroby, ale moją głowę i serce przepełniały wielkie plany i misterne wizje nowego ataku Gorillaz. Wystarczy posłuchać list przebojów: mnóstwo tandety. Serio, jeśli usłyszę jeszcze jeden vocoder, wyruszę na obchód wszystkich studiów świata z młotkiem w ręku i osobiście rozwalę każdą wtyczkę z tym oprogramowaniem…
Wciąż nikt nie dorównał twórczości Gorillaz z dwóch poprzednich płyt. Można by pomyśleć, że ktoś wreszcie weźmie z nas przykład i posłuży się wyobraźnią. Ale gdzie tam – wciąż to samo badziewie.
    Zrozumiałem, że muszę reaktywować Gorillaz. Czułem, że to słuszne. I że to jedyne wyjście z sytuacji, w której nękają mnie piraci, demony i inne nachalne typy. Kiedy Gorillaz działa, jestem niezniszczalny. Muszę więc odnaleźć Noodle, pomyślałem.
Kiedy zacząłem się zastanawiać nad reaktywacją, od razu pomyślałem o Noodle. Ona jest moim największym skarbem – doskonała gitarzystka, śliczna dziewucha i genialna autorka piosenek. To Noodle napisała większość materiału na Demon Days, wiesz? Zrobiłbym to sam, ale akurat siedziałem w meksykańskim więzieniu. Oczywiście byłem niewinny, ale i tak większość pracy nad poprzednią płytą spadło na nią. Oczywiście potem wróciłem i wszystko poprawiłem oraz dokończyłem.
Wracając do Noodle … Wróciłem do miejsca, w którym widziałem ją po raz ostatni w 2006 roku. Do miejsca, w którym kręcono teledysk El Manana. Miejsca katastrofy. To tam zestrzelono dryfującą w powietrzu wyspę, która roztrzaskała się ziemię w łunie ognia i gradzie strzałów. Niestety, nic nie znalazłem prócz spalonych pozostałości po Dryfującej Wyspie.
Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy. Zebrałem z pogorzeliska próbki DNA Noodle i na wszelki wypadek zabezpieczyłem je w słoiku. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś  takiego może się przydać. A potem… wróciłem do Kong Studios, żeby dalej szukać tropów. Gdy tam przybyłem, Kong Studios wyglądało fatalnie – istne pobojowisko nawet jak na moje standardy. Budynek został splądrowany, na ścianie wypisano czerwoną farbą, albo keczupem, jakieś pogróżki. Jedna z nich brzmiała: "Do zobaczenia w piekle", a pod nią widniała czerwona strzałka skierowana w dół. W całym budynku było mnóstwo takich pogróżek. Kong Studios wyglądało tak, jakby nocowali w nim członkowie bandy Mansona…
Nie wiedziałem, czy Noodle miała z tym coś wspólnego, dopóki nie usłyszałem sygnału radiowego dochodzącego z piwnicy. I nawet wtedy nie od razu załapałem. Nagle zrozumiałem, co się stało: mogły ją porwać jakieś opryszki z podziemia… Widzisz, Gorillaz zawsze mieli powiązania ze światem podziemnym. Opętanie przez duchy i takie tam.  W końcu w naszym pierwszym wielkim przeboju "Clint Eastwood" pojawił się Del The Ghost Rapper (raper duch). Zawsze trzymaliśmy sztamę z duchami.
Zresztą tylko dzięki układom z pewnymi ważnymi osobami udało nam się wypromować Gorillaz na listach przebojów. Zawarłem iście faustowski pakt. Mefistofeles i tak dalej. Moja gitara basowa „El Diablo” została wykonana ręcznie przez samego Władcę Ciemności Belzebuba. Warto przypomnieć, że urodziłem się w  piekielnym domu wariatów noszącym nazwę "Przytułek Belfagora".
Kiedy Gorillaz zdobyli sławę, Pan B zaczął domagać się swojej działki z zysków. To zabawne. Każdy dziś chce być w zespole. Zwłaszcza takim, jak Gorillaz. Rzecz w tym, że tantiemy nie spływają tak od razu… I ja nie spłaciłem długów na czas.
I to nie wszystko. Yhm… cóż… okazało się, że część arsenału, którym handlowałem, miała trafić do jakiejś podziemnej osobistości. Diabła imieniem Malthus, czy coś w tym stylu. To demon broni i podziemny rusznikarz. A może chodziło o Sabnoka? Nieważne. Nie mam pamięci do imion. To był jakiś czort siedzący w zbrojeniówce. Okazało się, że niektóre ze sprzedanych przeze mnie broni były przeznaczone dla jednego z nich. Gość się na mnie wkurzył, gdy bomby nie wybuchły. Dlatego nasłał na mnie demonicznych najemników. Wcześniej, w Kong Studios podobni dręczyli Russela. To wszystko przez jego zdolności spirytystyczne. Ten facet jest istnym portalem dla sił nieczystych. Od zawsze.
A teraz, mnie nie było na miejscu, więc demony porwały Noodle. Okazało się, że zawlekli ją do jakiegoś podziemnego miejsca a la Hades. Poszedłem jej szukać. Nie miałem wyboru, musiałem chociaż spróbować ją odnaleźć tam na dole.  Udałem się jej tropem właśnie tam…
(pauza) Do piekła!
Jak tam się dostać? Jest kilka sposobów. Włączyć "Straight to Hell" The Clash, wmasować trochę jałowca w skronie i pościć przez 7 dni… potem kilka kręgów z soli, parę świeczek… Słuchaj. To nie jest tak, że można tam sobie pójść spacerkiem jakimś specjalnym tunelem. To długi i skomplikowany proces, polegający m.in. na wrzucaniu pewnych aspektów psychiki w piekielną otchłań. Ale to bardzo realny stan. Jak realny w ocenie innych? Nie wiem. Ale kiedy ktoś wsadza ci palec w "trzecie oko", to też czujesz ból.
(chichocze) A kiedy ktoś zdepcze twoją duszę, włoży ją w butelkę i zamieści etykietę: "Murdoc Niccals: Nie otwierać, dopóki nie zamarznie piekło", to wiesz, że już po tobie.
Po prostu zajrzałem w moją księgę zaklęć przywołujących demony, XV-wieczny grimoire zatytułowany "Pseudomonarchia Deamonum", otworzyłem portal i potoczyłem się w dół… Nie mogłem jej znaleźć. Spędziłem tam sześć miesięcy albo tamtejszy odpowiednik tego okresu. Nigdzie jej nie było. Może sama zdołała się wymknąć…
Ja wciąż miałem w planach album Gorillaz i potrzebowałem gitarzystki, wyciągnąłem więc ze słoika DNA Noodle i zabrałem się do pracy nad Noodle - cyborgiem. Wiedziałem, że coś takiego na pewno mi się przyda!
Po dotarciu na Plastikową Plażę zatrudniłem kilku czołowych genetyków. Ściągnąłem także gości od androidów i robotów na wyspę, a oni zbudowali Noodle - cyborga.  To nie jest prawdziwa Noodle, ale taka będzie mi musiała wystarczyć…
A ponieważ ciągle do mnie strzelają jakieś opryszki, uzbroiłem ją po zęby. Teraz jest moim osobistym ochroniarzem i gitarzystką w jednym. Potrafi wystrzeliwać pociski z ust! Znacie jeszcze jakiś zespół, który może pochwalić się czymś takim?

                             
                                      Dobra, może jeszcze coś wieczorem wstawię ale jak na razie to koniec papa ;)

Krótkie odcinki Gorillaz - Gorillaz Bitez, Idents

Dziś pokażę Wam krótkie odcinki Gorillaz czyli Gorillaz Bitez i Gorillaz Idents :) niestety nie po polsku :( przeszukałam już chyba cały YouTube i nie ma po polsku, kiedyś było ale najwyraźniej autor usunął.

                              Bitez
                                          Fancy Dress

 Game Of Death
 

The Eel
 

Jump The Gut
 

Gorillaz Hey! Our Toys Have Arrived HD

On The Island

Idents

2-D


W skrócie, 2-D mówi o plotkach które krążą o jego nazwisku, wiele osób mówi że to Stuart Tusspot ale to nie prawda, jego prawdziwe nazwisko to Pot, Stuart Pot, a Murdoc każe mu się zamnknąć (hahah) ;) 


Noodle

 

  

Russel




Murdoc



Gorillaz ident :)


Oki sorki za moją długą nieobecność ale robię coś ważnego na bloga, naprawdę więc jeszcze raz sory ;)

niedziela, 24 sierpnia 2014

Konkurs Jamiego Hewletta

Pewnie słyszeliście o konkursie zorganizowanym przez Jamiego Hewletta (rysownika Gorillaz)? Polegał na narysowaniu postaci ,,Ewangelisty". Odbył się w listopadzie 2011, 4 tygodnie trwały etapy rysownicze. z każdego etapu Jamie brał po kilka najlepszych, wszystkich rysunków w pół finale było 40 a ogólnie wszystkich ponad 5 000. Do pół finału dostały się takie oto rysunki :

                                                                                                                        1

                                                                                                                        2

                                                                                                                        3

                                                                                                                        4

                                                                                                                        5

                                                                                                                        6

                                                                                                                        7

                                                                                                                        8

                                                                                                                        9

                                                                                                                      10

                                                                                                                      11

                                                                                                                      12

                                                                                                                      13

                                                                                                                      14        

                                                                                                                      15


                                                                                                                      16

                                                                                                                       17

                                                                                                                      18

                                                                                                                      19

                                                                                                                      20

                                                                                                                      21

                                                                                                                      22

                                                                                                                      23

                                                                                                                      24

                                                                                                                      25

                                                                                                                      26

                                                                                                                       27

                                                                                                                      28

                                                                                                                      29

                                                                                                                      30

                                                                                                                     31

                                                                                                                      32

                                                                                                                     33

                                                                                                                     34

                                                                                                                 35

                                                                                                                   36

                                                                                                                     37

                                                                                                                   38

                                                                                                                     39

                                                                                                          40                                                     



Niektóre są naprawdę świetne! A niektóre... :p (patrz nr 8) hahah ;) Mi osobiście podoba się 5, 7, 9, 14, 15, 18, 20, 21, 22, 23, 27, 31, 34 ;p, 38, 39 i 40. No więc większość mi się podoba ;) o wygranym już pisałam, wygrany to nr 31

                                                                               Oryginalny obrazek autora

A to jest postać Jamiego na podstawie oryginalnego rysunku.

Ten rysunek też jest świetny ;)

Na dziś kończę:) cześć ;)